HareM HareM
47
BLOG

Ale jaja!

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Już dawno nie było w skokach narciarskich tak emocjonującego, ale i pełnego niespodzianek, dnia. I tak ciekawych zawodów. Zawodów, których wyników nikt się nie spodziewał.
Schlierenzauer, z którego (dość zasłużenie, moim zdaniem) komentatorzy sportowi robili wczoraj wielkiego faworyta do głównej wygranej, przegrał dzisiaj z kretesem. Jak na niego, oczywiście. Z drugiej pozycji, jaką zajmował po 3 konkursach Turnieju 4 Skoczni, spadł na czwartą, a w konkursie w Bischofshofen zajął zaledwie szóste miejsce.
Jak grzyb (a przecież nie jest taki stary) po deszczu wyrósł Morgenstern i po dwóch latach przerwy wygrał konkurs. Ahonen dołożył wszystkim Austriakomoprócz Morgensterna. Kofler obronił przewagę i wygrał Turniej 4 Skoczni. Loitzl wskoczył na podium Turnieju wyprzedzając rzutem na taśmę Schlierenzauera, przegrywając jednocześnie o włos pudło konkursu. Z Ammannem, którego taktyczne pociągnięcie w kwalifikacjach spowodowało, że skakał dziś w I serii w zupełnie innym czasie i, przez to, w dużo lepszych warunkach niż cała reszta. To pozwoliło mu stanąć w Bischofshofen na podium i wyprzedzić Schlierenzauera w generalce PŚ. Tak ciekawego konkursu nie było chyba od 4 lat, kiedy to Aho i Janda ukończyli cały turniej z identycznym dorobkiem punktowym. Ale tam było 2-ch pierwszoplanowych aktorów, a tu koło 7-8!
 Szkoda tylko, że do jego poziomu nie dostroili się Polacy. Jedynym jasnym momentem w ich wydaniu był finałowy skok Huli, dzięki któremu awansował o pięć pozycji i ostatecznie zajął 25 miejsce. Skompromitował się Stoch, przegrywając zdecydowanie ze słabym dzisiaj Czechem Hlavą i nie wchodząc do serii finałowej. Adam Malysz oddał dwa bardzo przeciętne skoki, które miast przybliżać, oddalają go zdecydowanie od czołówki. Dystans między nim a liderami sezonu jest w tej chwili ogromny. Tu dygresja. Ilekroć prezes PZN zaczyna publicznie wygłaszać mądrości na temat domniemanej, coraz to wyższej, formy Małysza ten z miejsca, jakby na przekór słynnemu związkowemu wróżowi, z dnia na dzień skacze o dwie klasy gorzej niż poprzednio. Dzieje się tak trzeci rok z rzędu. Nie inaczej było teraz. Wczoraj mogliśmy przeczytać genialne pzremyslenia byłego trenera o niedalekim "wybuchu" formy wiślaka i efekt był widoczny już dziś. Zdaje się, że oprócz tego, że Apoloniusz Tajner jest wątpliwej klasy prezesem, to, dodatkowo, nie umie jeszcze  wróżyć. O ile to pierwsze nie jest niezwykłe, to druga rzecz dziwi. Bo co to za prezes, który nie potrafi wróżyć? W końcu coś prezes musi umieć.
 

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości