HareM HareM
32
BLOG

Nieśmiertelny Koniew

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Swoje lata niby mam, więc do dziś myślałem, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Od dzisiejszego popołudnia jestem ostrożniejszy w formułowaniu sądów.
Wybrałem się byłem bowiem z małżonką moją, szanowną zresztą, oraz młodszym zstępnym na przejażdżkę po wsiach okolicznych. Rowerem, żeby nie było. I otóż w jednej z nich, Zawadą Książęcą zwanej, jadąc jedną z zupełnie peryferyjnych uliczek (peryferyjna ulica wioski, dobre:)), doszło do moich oczu, że przemierzam ulicę marszałka. Ale nie marszałka Piłsudskiego, co bym jakoś, choć nie należę do jego wielbicieli, przeżył. Ja proszę państwa jechałem sobie w najlepsze ulicą Koniewa. Tak. KO-NIE-WA.
Nawet Kraków, który wg PRL-owskiej propagandy „zawdzięczał Koniewowi, że ani włos nikomu z głowy nie spadł” uporał się ze swoim  „wyzwolicielem” szybko. W roku 1989, kiedy na chwilę Polska przestała być krajem komunistycznym, a jeszcze nie do końca weszła na drogę postkomunizmu, zastąpiono aleję jego imienia ulicą o nazwie po prostu znacznie wdzięczniejszej i znacznie bardziej swojskiej dla polskiego ucha. Obfity pomnik dowódcy sowieckiego Frontu Ukrainskiego pojechał tam, gdzie jego miejsce. Do huty na przetop. A wieś koło Raciborza, które to miasto Sowiecja siłami dowodzonymi przez imć Koniewa doprowadziła do stanu zbliżonego do stanu Warszawy, czci do tej pory sprawcę katastrofy stolicy swojego powiatu.
Ktoś powie, że przypadek. Że trafiło na gminę gdzie wśród urzędników może same niedouki albo z mniejszości jakiej. Ale to nie jest przypadek. To po prostu jeden z licznych dowodów na to, że w Polsce, 21 lat po roku 1989-tym, PRL-BIS trwa w najlepsze.

 

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości