Ktoś może zwyzywać ten sport od niszowych, ktoś inny nadać mu od brudnych (czyli, nie bójmy się tego słowa, nieczystych), a jeszcze inni twierdzić, że (podobnie jak w skokach) rządzi w nim, w dużej mierze, przypadek.
Wszystko to są, oczywiście, bzdury. Nie może być niszowym sport na którym, na ligowe spotkania przychodzi więcej kibiców niż w wielu innych, nie narzekających na frekwencję w tym zakresie, krajach na piłkę nożną. Po drugie. Może i brudny. Ale czy to wada? Formuła 1 też wiele czystsza nie jest. Wreszcie nie jest przypadkiem, że prawie zawsze zwyciężają najlepsi.
Dzisiaj, w czwartej eliminacji MŚ znów zwyciężył najlepszy. Tomasz Gollob, pomimo słabszych występów w dwóch pierwszych biegach, wygrał kolejne trzy i do półfinału przystąpił z drugim wynikiem za Crumpem. W półfinale i finale nie pozostawił rywalom cienia wątpliwości. Przy czym w decydującej rozgrywce atakował z ostatniej w pewnym momencie pozycji. Ponieważ wygrał, a jego najgroźniejszy dotąd przeciwnik – Amerykanin Hancock skończył finał, jako czwarty, bez punktów, a w zasadniczej fazie zawodów zdobył o punkt mniej od naszego żużlowca, to Polak został nowym liderem MŚ. Odrobił 6 punktów straty z nawiązką. Ma nad Amerykaninem, jeśli dobrze liczę, punkt przewagi. Ciekawostka. Była to nie okrągła, ale dwudziesta pierwsza wygrana Golloba w Grand Prix. Dorobił się więc oczka:)
I pomyśleć, że do zeszłego roku Polak ani raz nie był indywidualnym mistrzem świata na żużlu. Przed wojną nie do pomyslenia!:)
Komentarze