HareM HareM
252
BLOG

Wielki zawód

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Każdy kibic ma jakieś tam swoje ulubione dyscypliny. Ja też. Dużo miejsca w moim kibicowskim sektorze życia zajmuje niewątpliwie piłka nożna. Przy czym, jak chodzi o moje klubowe sympatie, to ich w praktyce nie mam. Kibicuję zawsze tym, którzy grają, wg mnie, futbol wart obejrzenia. Nie muszą wygrywać, ale wprowadzają do piłki tę ikrę, dla której warto ten sport oglądać. Oczywiście jak im jeszcze idzie z górki, to tym lepiej. Takim klubem od prawie 20-tu lat, może za wyjątkiem „ery” van Haala, jest na pewno Barcelona. Dlatego, mając powyższe na względzie, trudno się chyba dziwić, że w półfinałowej rozgrywce Ligi Mistrzów w tej parze byłem zdecydowanie po jej stronie.

Wydawało mi się, i dałem temu wyraz w kilku postach, również tutaj, że różnica umiejętności jaka dzieli w tej chwili piłkarzy obu zespołów jest na tyle duża, że będzie to dla Katalończyków po prostu spacerek. Zresztą. Świadczył o tym cały pierwszy mecz. Przepraszam. Prawie cały. Jedna akcja, w doliczonym czasie pierwszej połowy, zbiór 10-ciu przypadków, i Anglicy wygrali mecz. Mimo, że Hiszpanie mogli ich strzelić ze trzy. Jak nie pięć.

Po porażce w sobotnim Gran Derbi zrobiło się w Barcelonie na tyle gorąco, że zwycięstwo nad Chelsea stało się najważniejszym zadaniem sezonu. I temu zadaniu Barcelona, niestety, nie sprostała. Ale nie z tego powodu nadałem swojemu postowi taki tytuł.

Dla mnie największy zawód to to, że znów zwyciężył styl reprezentowany kiedyś przez Chelsea, później przez Inter Mediolan, a teraz, jak widać, znów przez londyńczyków. Tzw. Szkoła Mourinho, który nota bene w tym roku od niej odszedł. Ale chyba tylko dlatego, że ma do dyspozycji Real. Jak zmieni klub to pewnie wróci do swojej sprawdzonej metody obrzydzania gry przeciwnikowi i kibicom.

Gra, jaką na Stamford Bridge oraz na Nou Camp zaprezentowali podopieczni di Mateo po raz kolejny w krótkim czasie święci triumf. I to jest, moim skromnym zdaniem, największy dramat piłki. Stawia się na linii pola karnego dziesięcioosobowy autobus i broni bramki niczym ludzie Kordeckiego Częstochowy. Oczywiście nigdzie nie jest napisane, ze tak nie wolno. Tylko, kurwa mać, nie o take piłke śmy walczyli.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości