HareM HareM
1708
BLOG

Wreszcie balon był pękł!

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 47

Na ich wielkie, moim zdaniem, szczęście Polacy wreszcie przegrali w siatkówkę. Amerykanie sięgnęli po igłę i przekłuli balonik, które różne, wcale liczne, gremia pompowały na potęgę. Jeśli nie zupełnie bezzasadnie to na pewno zupełnie niepotrzebnie.
Ta porażka jest podwójnie korzystna. Raz, ze na Polakach nie ciąży już presja wygrywania w celu „podtrzymywania zwycięskiej passy”. Znają smak porażki, co w wielu przypadkach bardzo pomaga. Mogą się więc do kolejnych spotkań przygotowywać NORMALNIE. I rzecz druga. Siatkarska Polska zdała sobie chyba wreszcie sprawę z tego, że są od nas zespoły lepsze. Bo wyglądało już na to, że wszyscy w tym kraju uważają, że nie ma i że nic, ani nikt, nie jest nas w stanie zatrzymać w drodze do zapisanego nam już z góry i w górze tytułu mistrzowskiego. Tymczasem wyraźnie lepsi, i to sobie też szczerze napiszmy, okazali się nasi wczorajsi rywale, Amerykanie. Amerykanie, którzy niekoniecznie musza się znaleźć w strefie medalowej.
Żeby było jasne. Ja nie odbieram Polakom szans na medal. To jest, tak wszyscy mówią, sport i wszystko może się zdarzyć. Tym bardziej, że to jest turniej i każdy zespół ma prawo do słabszego występu czy porażki. W dodatku Polacy nie grali wcale, jak na mój gust, źle. Tylko musimy zdać sobie sprawę, że są zespoły o potencjale i możliwościach od nas wyższych lub porównywalnych, co powoduje, że wyniki konfrontacji z tymi drużynami są rzeczą, w najlepszym przypadku, otwartą, a nie przesądzoną przed meczem na naszą korzyść.
Jak się zresztą patrzy na grę Brazylijczyków czy też na sunący z niezmienna butą po parkiecie rosyjski czołg, to trudno w tym momencie liczyć na finał. A przynajmniej trudno nie dostrzegać olbrzymiego stopnia trudności tak postawionego zadania.
Tak czy inaczej. Ja się cieszę. Ta porażka , wbrew pozorom, może być złym początkiem dobrego. Najgorsze bowiem za nami. Dostaliśmy, stosując nomenklaturę śp. Jerzego Kuleja, „piękny cios na wątrobę”. Od wczoraj przynajmniej wiemy, że bijąc się z kimś trzeba non-stop pamiętać o trzymaniu gardy. Ta maksyma nie dotyczy tylko boksu.

PS
Tak przy okazji. W łódzkiej hali wygwizdano, od stóp do głów, Tuska.  Można by to podsumować jakże trafnym „każdemu wg zasług”. Ja chciałem tylko zwrócić uwagę na dysonans między  zachowaniem się publiczności w Atlas Arenie oraz publiczności zgromadzonej w mateczniku sił rozsądku i rozumu, z którego nadawany był przedostatni program „Tomasz Lis na żywo”. Któraś z tych próbek, jak się wydaje, nie była reprezentatywna. Zastanawiam się która. Szczególnie ciekawym jakby do tego problemu ustosunkował się w tym momencie towarzysz Pluszak.

 

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości