HareM HareM
908
BLOG

Skoki narciarskie w Austrii: rewolucja?

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 14

Tak to chyba, z grubsza, trzeba nazwać. Co prawda zawsze jest tak, że nowa miotła inaczej zamiata, ale zmianę której dokonał nowy trener reprezentacji Austrii, Heinz Kuttin (notabene były selekcjoner naszej kadry) można uznać rzeczywiście za fundamentalną. I nie pisze tu o zmianie metod treningowych, choć te z pewnością Kuttina od poprzednika też różnią (nie pisząc już o tym, ze Kuttin to trener-praktyk z wieloletnim stażem, a Pointner był typowym selekcjonerem, który bazował głównie na treningu zawodników z trenerami klubowymi).
Austriacka (czytaj kuttinowska) rewolucja polega, moim zdaniem, na czym innym. Na czymś co przeciętnemu kibicowi skoków narciarskich wydaje się, a przynajmniej do tej pory wydawało się, zupełną abstrakcją.
Kuttin okazał się bowiem, przekładając na język siatkarski, małym Antigą. Dlaczego tylko małym? Bo nie wyrzucił dotychczasowego numeru 1 kadry z reprezentacji, a tylko zmienił w niej jego rolę. Tak, mniej więcej, żeby dalej operować siatkarskim slangiem, z czołowego przyjmującego na libero. Przy czym bądźmy szczerzy. Austriak raz, ze nie mógł sobie pozwolić na coś takiego jak Francuz, bo Kurek (przy całym szacunku dla prezentowanej przezeń klasy) to w siatkówce jednak nie to samo co Schlierenzauer w skokach) i dwa, że pewnie nie chciał i nie zamierzał, bo wie, ze Młodziak to dalej ogromny potencjał i mozliwości. Mimo znacznego, w porównaniu ze Schlierenzauerem z poprzednich sezonów, spadku formy i regularności.
Tak czy inaczej. Fundamentem i spoiwem swojego zespołu nie uczynił Kuttin ikony austriackich skoków, mającego w dorobku największe z wszystkich sportowców tego kraju sukcesy w tym sporcie, Schlierenzauera. Od początku swojej pracy z kadrą postawił za to na duet Kraft – Hayboeck.
Ten duet był również mocno widoczny w zeszłym sezonie, ale dla Pointnera zdecydowanie najważniejsi byli, nawet gdy byli w słabszej dyspozycji, Schlierenzauer i Morgenstern. Do tego stopnia, że chorego Morgensterna wystawił w drużynówce w Soczi (nie tylko zresztą w niej), czego efektem brak drużynowego złotego medalu, a to dla Austriaków więcej jak policzek. Tym bardziej, ze zwycięzcy konkursu, Niemcy, też nie byli w jakiejś rewelacyjnej formie. Przy czym ich trener, Austriak żeby było śmieszniej, nie bał się posadzić na ławce rezerwowych będącego bez formy jednego ze swoich dwóch największych asów i dlatego to oni, a nie Austriacy zostali mistrzami olimpijskimi.
Czy na decyzji Kuttina zaważyło coś oprócz wiary w talent i potencjał dwóch nowych liderów reprezentacji Austrii? Piszę „liderów”, bo w kontekście uzyskiwanych przez nich w tym sezonie wyników jest to w pełni uzasadnione. Mniej zorientowanym podam tylko, że Hayboeck to aktualnie zdecydowany lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a Kraft to świeży zwycięzca tegorocznej edycji Turnieju 4 Skoczni i wicelider PŚ. Uzupełniając: Hayboeck był w T4S tuż za Kraftem.
No więc czy coś jeszcze zaważyło na decyzji Kuttina? Myślę, ze tak. W poprzednim sezonie Schlierenzauer, zdenerwowany brakiem sukcesów na igrzyskach, całkowitą winą za to obarczył trenera. Ta wina oczywiście była ewidentna, ale akurat jak chodzi o Młodziaka to najmniej. Z pewnością to nie Pointner spowodował, że Schlierenzauer nie zdobył w Soczi upragnionych złotych medali indywidualnych. Ani żadnych innych. A Młodziak uważał, że owszem. I na koniec sezonu postawił sprawę na ostrzu noża. „Albo on, albo ja”. Oczywiście wyszło na jego.
Moim zdaniem taka postawa Schlieriego pomogła Kuttinowi w podjęciu strategicznej decyzji na samym starcie. I w obecnej austriackiej kadrze nie ma już żadnych świętych krów. Jest team, w którym każdy element musi się podporządkować całości. A całością kieruje Kuttin. Schlierenzauer zresztą szybko skumał, że tego nie zmieni. I, jak się wydaje, się temu podporządkował. Z korzyścią dla wszystkich. Występuje teraz w nowej roli. W roli jokera. Od wygrywania są inni, a on – jak się trafi okazja. I kto wie czy ta rola, w jego obecnej dyspozycji, to nie jest optymalne rozwiązanie. Ja uważam, że jest. Dla niego i dla reszty.
Pytanie tylko skąd Kuttin weźmie czwartego do brydża. Do drużyny, znaczy. Wbrew pozorom w komfortowej sytuacji bowiem nie jest. Loitzlowi bliżej do emerytury niż do skakania na przyzwoitym poziomie. Kofler jest totalnie nierówny, co każe być wobec niego i jego formy bardzo ostrożnym, żeby nie napisać nieufnym. Fettner, a jeszcze bardziej Poppinger, to zdecydowanie nie jest poziom, jaki zakłada sobie Kuttin. Pozostaje więc ubiegłoroczny zwycięzca T4S Diethart, o którym jednak Kruczek powiedział bardzo niedawno, że tylko Austriacy wiedzą dlaczego w zeszłym roku ten turniej wygrał. Taka wypowiedź jest sugestią jednoznaczną. Kuttin jednak w Dietharta wierzy i, wydaje się, coraz mocniej na niego stawia.
Jedno jest pewne. Kuttin, mimo że do dyspozycji były tylko te same meble, cały swój (czytaj austriacki) pokój przemeblował. I na razie wygląda to, nie tylko z jego punktu widzenia, bardzo dobrze. Mimo, ze Schlierenzauer w zawodach już nie wygrywa. Żeby być w zgodzie z prawdą: mimo, ze wygrywa incydentalnie.

PS
Tych „incydentów”, ze względu na sporą ilość w najbliższym czasie konkursów mamucich, może trochę przybyć:). Co, myślę, logice tego wywodu przeszkadzać nie musi.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości