HareM HareM
2179
BLOG

Lewandowski walnął setę. Na boisku i przy ludziach

HareM HareM Robert Lewandowski Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

I to nie tam gdzieś na przerwie, w kącie, między treningami, przy zejściu do szatni. Normalnie. W środku meczu, przy pełnym stadionie oraz na oczach wszystkich kibiców i całego sztabu szkoleniowego Bayernu włącznie z Pepem Nie Wiadomo O Co Mu Chodzi Guardiolą, wziął i walnął. Bez żadnej krępacji czy nawet zastanowienia.

A teraz ciut poważniej. Nie pisałbym o tym, ale skoro nikt na salonie się przez cały wczorajszy Boży dzień nie pokwapił, to jednak wspomnę. Skoro w polityce ponosimy same, i to sromotne, porażki, to trzeba sobie to w końcu jakoś rekompensować. W sporcie, co prawda, trochę sukcesów ostatnio mamy, ale w kopanej to, od jakisik lat 30-tu, tak jak to ogłosił w roku 1986 prorok Boniek, bryndza. Poza jedną jaskółką, jaką jest właśnie Lewandowski. Jeśli oczywiście jego indywidualne dokonania można w ogóle podciągnąć pod sukcesy, bo on tymi swoimi osiągnięciami to, niestety, nie naszą potęgę buduje. No ale słuchałem w ostatnim tygodniu kilku anglojęzycznych stacji i one, na szczęście, mocno zaznaczały, w co trzecim zdaniu prawie, że to Polak. Bo już z niemieckojęzycznych, których słuchałem, to się tylko dowiadywałem, że najlepszym w ostatnim czasie na świecie snajperem jest Robert Lewandowski. Zawodnik Bayernu Monachium. A czy to Niemiec, Mongoł czy Aborygen to już nikt mi tam nie zdradził.

Robert Lewandowski, kapitan i środkowy napastnik reprezentacji Polski, strzelił wczoraj swoją setną bramkę w lidze niemieckiej. Chwilę później otworzył zresztą swoją bramkową drugą setkę, ale to w tym momencie nieistotne. Liga niemiecka to, przynajmniej w powszechnej opinii, jedna z kilku topowych lig świata. Na tyle prestiżowa, że się o niej często, jak nie w kółko, na całym świecie mówi. Więc strzelenie stu bramek w takiej lidze to jest coś.

Ale sto bramek w lidze niemieckiej strzeliło już w historii koło pięćdziesięciu ludzi. Więc o co chodzi? Czym się tu aż tak podniecać?

Moim zdaniem dwoma rzeczami. Po pierwsze tym, że owszem, przed nim zrobiło to 50-ciu piłkarzy, ale tylko kilku potrzebowało na to mniej spotkań niż on. Wymieńmy, bo jest ich chyba tylko trzech. Gerd Mueller, Lothar Emmerich oraz Horst Hrubesch. Sami Niemcy. Lewandowskiemu potrzeba było na strzelenie stu goli rozegrać 168 spotkań. Muellerowi 136, Emmerichowi o 10 więcej, a Hrubescha dokładnego wyniku nie znam. Więc wychodzi na to, że Polak jest czwartym najszybszym napastnikiem jednej z najsilniejszych lig świata, który dotarł do granicy 100 goli. Jeśli mój kalkulator nie kłamie efektywność Lewandowskiego wynosi 0,595. W zasadzie to nawet 0,601 bo po kilkunastu minutach strzelił już przecież sto pierwszego gola.

Po drugie Lewandowski jest najefektywniejszym obcokrajowcem, jaki występował dotąd na boiskach ligi niemieckiej. Jest, co prawda, czterech piłkarzy, którzy zdobyli strzelili na boiskach niemieckiej ekstraklasy więcej bramek od niego (w kolejności Peruwiańczyk Pizarro, Brazylijczyk Elber, Szwajcar Chapuisat i drugi Brazylijczyk Ailton), ale oni są od Polaka znacznie mniej efektywni. Pizarro zdobył dotąd (jeszcze gra) 176 goli, ale potrzebował na to 386 spotkań. Czyli wychodzi, że strzela 0,456 gola na mecz. I będzie już tylko, w jego przypadku, gorzej. Stary jest po prostu. Pozostali wymienieni już nie grają. Ich dorobek bramkowy to 133(Elber), i 106 Szwajcar i Ailton) trafień. Elber rozegrał w Bundeslidze 260, Chapuisat – 228, a Milton 219 meczów. Mają więc efektywność na poziomie, odpowiednio, 0,512; 0,465 i 0,484 bramki na mecz. Czyli strzelali od Lewandowskiego na 10 spotkań, mniej więcej, o jednego gola mniej.

Polski napastnik jest w Bundeslidze naprawdę kimś wyjątkowym. Jeśli za rok, tak jak przewiduję, do Bayernu zawita Jurgen Klopp, któremu nie trzeba jak koniowi tłumaczyć, że gra ma być na Lewandowskiego, to Polak może w tej lidze pobić wszelkie rekordy. Może za wyjątkiem rekordu Gerda Muellera, który strzelił dla Bayernu 365 ligowych bramek. Ale dwie, a może nawet i trzy sety jest wtedy Lewandowski w stanie walnąć:).

Przy czym ja bym wolał, żeby Lewy nie grał do końca kariery u Niemców. On się wszędzie sprawdzi, bo jest po prostu genialnym napastnikiem. I nie musi być całe życie gastarbeiterem. Już nie mówiąc o tym, że w Anglii i Hiszpanii nikt mu by się nie kazał dostosowywać do jakiejś poronionej taktyki pod Robbena.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport