HareM HareM
659
BLOG

A może beznadziejne wyniki to nie tylko wina Kruczka?

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 12

Psioczę na selekcjonera naszych skoczków narciarskich już chyba 10-ty, jubileuszowy, rok i, jak myślę, mam stuprocentową rację. Argumenty wielokrotnie, również na Salonie, podawałem, więc powtarzać się nie będę.

Po wczorajszym, dokładnym, przejrzeniu paru filmików w internecie przyszło mi jednak do głowy, że spektakularne baty, które otrzymujemy od rywali od samego początku sezonu, nie muszą być, tylko i wyłącznie, pochodną niekompetencji tytułowego bohatera.

Filmiki o których wspomniałem dotyczyły skoczków, którzy w sposób bezapelacyjny dzielą i rządzą w tegorocznej edycji Pucharu Świata: Severina Freunda, Norwegów i Petera Prevca. Podana przeze mnie, niezgodna z aktualną hierarchią w Pucharze, kolejność wyżej wymienionych nie jest wcale przypadkowa. To jest kolejność, w jakiej dyskwalifikowałbym tych skoczków przy okazji zawodów rozgrywanych w ramach T4S.

Można się zastanawiać jedynie nad Prevcem. Filmik z jego udziałem pokazujew jaki sposób Słoweniec naciąga strój tak, aby wszystkie, sprawdzane podczas kontroli zawodnika, wymiary były zgodne z przepisami. To że tak robił nie przynosi mu może chwały, ale tez nie świadczy jednoznacznie, że te przepisy koniecznie przekroczył. Co innego Norwegowie. Proszę przyjrzeć się dokładnie ich kombinezonom Norwegów w locie. Taki Gangnes czy Stjernen od pasa w dół wyglądają jakby pożyczyli stroju od największego z gacków wielkouchów. Jeszcze lepiej z Niemcem. To, co wyłapała kamera po jednym z konkursowych skoków Freunda w Innsbrucku, kiedy to ewidentnie widać, że jego strój w kroku jest grubo ponad 10 cm niżej niż jakikolwiek element ciała skoczka (maksymalne odchylenie może, wg przepisów, wynosić 3 cm) to już jest legalizacja przez kontrolujących sędziów sportowego wykroczenia, żeby nie napisać przestępstwa.

Ja nie wiem czy nasi sa w kwestii sprzętu wzorem uczciwości i zgodności z przepisami. Wiem natomiast, że Niemiec i przynajmniej dwóch, jak nie więcej, Norwegów powinni zostać (na pewno w Innsbrucku, ale tak też było najprawdopodobniej w obu niemieckich konkursach dorocznego cyklu) zdyskwalifikowani. Bez żadnych wątpliwości i protestów.

Po prostu. Stworzono przepisy, których spełnianie egzekwuje się od jednych, a innym pozwala się na łamanie ich w biały dzień i przy otwartej kurtynie i włączonych kamerach.

Kiedy dwa lata temu Kamil Stoch zdobywał podwójny tytuł mistrza olimpijskiego przepisy dotyczące stroju były restrykcyjne i praktycznie w ogóle nie pozwalały na nadużycia. Mam taką teorię, że zgermanizowany do cna FIS nie mógł tego oczywiście tak zostawić. Dlatego już od następnego sezonu zaczął znów totalnie, tak jak kilka lat wcześniej (ktoś pamięta jak na początku wieku Austriacy przez pół sezonu skakali w gaciach do kolan i wygrywali?), mieszać w tych przepisach. W tym sezonie natomiast poszedł w swojej arogancji i bezczelności jeszcze krok dalej. Wprowadził regulacje, których jednym kazał przestrzegać, a innych z tego zwolnił.

Ja rozumiem, że ktoś balansuje na granicy przepisów i raz, kiedy przegnie, jest dyskwalifikowany, a drugim razem, kiedy się zmieści w limicie, to mu się udaje i nie jest. Ale jeśli komuś, kilka konkursów z rzędu, strój zwisa w kroku niczym jakaś rozwieszona, w dodatku w nieestetyczny sposób, szmata i przekracza niedozwolone wielkości ponad 3-krotnie (10cm:3cm=3,33) i ten ktoś, miast być odesłanym na ławkę kar, praktycznie nie schodzi z pucharowego podium, to to jest, nie przepraszam za słowo, skurwysyństwo.

Co oczywiście nie zmienia faktu, że trener Kruczek już dawno powinien ze swojej funkcji wylecieć.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport