HareM HareM
1511
BLOG

Dwa dni spokoju. Można w miarę serio pogadać o piłce

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 86

My tu sobie ostatnio, ja przynajmniej, jeśli wręcz nie żartujemy to, w najlepszym wypadku, lekko do tematu podchodzimy, a sytuacja robi się poważna.

Poważna na tyle, że w dniu kiedy poszczególne reprezentacje, jedna drugiej znaczy, nie kopią i wszystkie jak jeden (jedna?) liżą rany, można się w końcu na poważnie zastanowić kto w tych mistrzostwach jakie ma szanse.

Uporządkujmy. Po wczorajszym popisie Anglików w Nicei (poszedłbym nawet dalej sugerując, że wyszło coś na kształt POPiS-u), na placu boju pozostało równo osiem zespołów. Z tego przynajmniej cztery (Francja, my, Walia i Islandia) nie zasługują na miejsce w tej ósemce. Nie zasługują jeśli się weźmie pod uwagę obowiązujący ranking FIFA. Jeśli się go natomiast pod uwagę nie weźmie i zrobi z nim to, co zawsze należy robić z tego typu dokumentami (czyli wyrzucić do kosza) to oczywiście wszystkie te drużyny na miejsce w ćwierćfinale zasługują. Może, jakby się tak dokładnie przyjrzeć, poza Portugalią, ale ona odpadnie najszybciej z tej ósemki i już w czwartek, jak się można domyślić, przestanie być dla mojego wywodu ewentualnym niewygodnym wyjątkiem od reguły.

Zabierzmy się za meritum czyli za typowanie półfinalistów. Moim zdaniem dużo łatwiej wskazać „medalistów’ czempionatu w naszej połówce drabinki.

No to proszę. Pierwszym będziemy my. Ja sobie z tej Portugalii tak trochę ostatnio dworuję i serio jej nie rozważam, tym niemniej, co by nie powiedzieć, to trzeba jej oddać, że na przykład grając z Islandią chłoptasiów z siebie, w przeciwieństwie do Albionu, robić nie pozwoliła. Dlatego, m.in., jest w ćwierćfinale a Anglia nie. Z drugiej strony Portugalia, jako jedyna z ćwierćfinalistów, przez fazę grupową się dosłownie prześlizgnęła, nie potrafiąc wygrać ani jednego spotkania. Do ćwierćfinału tez dostała się wielkim fuksem, przez całe spotkanie niczego nie prezentując. Ronaldo? Piszczek nie jest obrońcą, którego darzę szczególną estymą. Ale tenże Piszczek już przynajmniej dwukrotnie wyłączył Krychę z gry niemal całkowicie. Pozostaje Portugalczykom liczyć tylko i wyłącznie na ostatnią deskę ratunku w postaci 18-letniego Sanchesa. To będzie na nas trochę mało. Szczególnie jak nasza ofensywa w końcu zatrybi. Tym razem już na poważnie: pierwszy ćwierćfinał dla Polski.

Drugi zdecydowanie dla Belgii. Nawet jeśli założyć, co jest moim zdaniem z lekka błędne, że z Węgrami im zwyczajnie wszystko wyszło, a rywalom wręcz przeciwnie, to jednak ten potencjał, ogromny, Belgowie ewidentnie mają. Walia, przechodząc bardziej na klimaty belgijskie, ma jedną bombę i jedną racę. Bale’a i Ramseya. To jest mało. Mniej więcej tyle co Lewy i Błaszczu cztery lata temu. Tyle, że oni mają paru solidnych drwali z Premier Leaque w obronie, dlatego (szczęśliwie zresztą) znaleźli się aż w ćwierćfinale.

Wyniki w drugiej połówce drabinki typować jest trudniej. Przynajmniej mnie. Nie ulega wątpliwości, ze na Stade de France wielkim faworytem będą gospodarze. Czy jednak aby na pewno wygrają z Islandią? W meczu z Irlandią nie wyglądali wiele lepiej niż my w jesiennym meczu eliminacyjnym. Może nawet w ogóle nie wyglądali lepiej. Oni zasadniczo w tym turnieju wyglądają co najwyżej średnio na jeża.

A Islandia rośnie. Rośnie w oczach. W oczach własnych, w oczach kibiców (nie tylko własnych) i w oczach obiektywnych ekspertów (jeśli takie pojęcie w ogóle istnieje). O ile zgadzam się z opinią Ronaldo (no miał chłop wtedy rację, pomijając oczywiście z jakiego powodu to powiedział), to z meczu na mecz grają coraz lepiej. A od angielskich schemat-boys byli wręcz o niebo lepsi. Zgadzam się z @Unukiem, że oprócz francuzów Islandczycy będą mieli przeciwko sobie również UEFĘ i, w konsekwencji, sędziów. Oprócz tego dojdzie publika (trzeba się liczyć z rozkładem, w najlepszym, razie, 1:3). Ponadto Francja to nie Anglia. Tam niektórzy myślą. Przynajmniej jak chodzi o piłkarzy. Życząc Islandii wszystkiego najlepszego, u buka zdecydowanie stawiałbym na Żabojadów.

No i na koniec crème de la crème ćwierćfinałów. Niemcy – Włochy.

Cóż. Choćby z powodu, że nie chciałbym w finale przegrać z Niemcami (nie uważam wcale że, jeśli do takiego finału dojdzie, to tak na pewno będzie, wystarczy mi, że tak mogłoby być, co diametralnie, z powodów ode mnie niezależnych, pogorszyłoby mój ogląd imprezy), będę kibicował makaronom. Ale to nie ma nic do rzeczy. Za Włochami przemawia historia (proszę sobie sprawdzić dotychczasowe zmagania obu zespołów na imprezach mistrzowskich) i świetna obrona. Za Niemcami to, że z meczu na mecz grają jednak coraz lepiej, wynik ich ostatniego spotkania z Włochami, wartość dodana w postaci świetnej formy Draxlera oraz to, że Loew w końcu zmądrzał i odstawił od cyca Goetze. Trochę tych walorów jest, więc wynik jest otwarty. Jak mnie kto chce przyciskać o rezultat to powiem, że wygra ten kto wystawi w tym dniu lepszego bramkarza. Pod warunkiem, że UEFA i w tym wypadku nie wpadnie na pomysł żeby, z sobie tylko znanych powodów, spotkanie poreżyserować.

Wróżenie na temat jak będzie w półfinałach zostawiam sobie na przyszły tydzień.

 

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport