HareM HareM
603
BLOG

Złoty Amsterdam zapowiedzią złotego Rio?

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 27

Mocny był ten ostatni weekend, nie powiem. I nie będzie o polityce choć, skoro już o nią zahaczyłem, nie sposób nie wyrazić satysfakcji z tego, że Polska, mimo licznych działań V kolumny i obiektywnych trudności wynikających z aktualnej sytuacji geopolitycznej, wyszła ze szczytu NATO (i jako gospodarz, i jako członek sojuszu realizujący swój  konkretny interes) obronną ręką. Ale ja pzreciez nie o tym.

Jak nie o tym, no to musi o sporcie. O piłce napisałem się przez kilka ostatnich tygodni tyle, że energii na mecze decydujące o medalach zwyczajnie brakło. Nawet jeśli nie jest to do końca prawda, to tej wersji będę się trzymał.  Przecież nie napiszę, że się wszystkim znudziło i nikt już nie chce tego czytać:).

Sportowe życie nie zna jednak próżni. Skończyły się mistrzostwa w kopanej, zaczął się Tour de France. Tam, ze względu na głupotę rosyjskiego właściciela grupy, majka nie odgrywa roli, jaka odgrywać mógłby. Ale i tak przez cały weekend szarpał. Jego zostawimy sobie jednak na wtedy, kiedy cos autentycznie wyszarpie.

No to w końcu o meritum. Polscy lekkoatleci zdobyli Amsterdam niczym Sobieski Wiedeń. Mogliby spokojnie powtórzyć za Juliuszem, którego zresztą nasz król na swoje potrzeby z lekka sparafrazował: „Veni, vidi, vici”.

Można to zresztą spokojnie nazwać wejściem smoka. W zasadzie wejściem smoków. Łącznie kilkunastu. A jakby tak przełożyć bardziej na polski, to wejściem orłów. 6 złotych medali robi wrażenie. Do tego 5 sreber i jeden brąz. Ten brąz to, zasadniczo, też winno być srebro, bo Polak przegrał z ewidentnym dopingowiczem, który nie wiem dlaczego został dopuszczony do zawodów. 12 medali. A to nie wszystko, bo jeszcze były cztery czwarte miejsca i parę kolejnych finałów. Żniwo było tą razą wielkie. Polska, po raz pierwszy w historii mistrzostw Europy, wygrała klasyfikację medalową. Wyprzedziliśmy Niemców, wyprzedziliśmy francuzów, wyprzedziliśmy Brytyjczyków. EAST OR WEST – WE’RE THE BEST!

Oczywiście sukces jest bezsporny i należy się nim cieszyć tak czy siak. Trzeba jednak pamiętać o jednym. Mistrzostwa Europy to, w roku olimpijskim, nie jest żaden cel sam w sobie. To jest tylko etap (bardzo ważny, ale etap) w drodze do celu. Cel jest jeden. Igrzyska.

No to teraz zastanówmy się jak te amsterdamskie sukcesy mogą się mieć do ewentualnych brazylijskich. Mnie wychodzi, ze polscy lekkoatleci również z Rio parę krążków powinni przywieźć. Oczywiście zakładam (a przecież nie musi tak być), że forma naszych reprezentantów pozostanie przynajmniej na obecnym poziomie. Dodatkowo biorę pod uwagę zawodników z innych kontynentów oraz tych Europejczyków, którzy do Amsterdamu nie przyjechali. Jakby nie liczyć, to w rzutach medale powinny być przynajmniej trzy (to na bank), jak nie cztery (Nowicki), a nawet pięć (któryś z kulomiotów z najmniejszym naciskiem jednak na Majewskiego).

Biegi. Adam Kszczot już rok temu pokazał, że również w towarzystwie Afrykanów i Amerykanów jest w stanie pokusić się o… wszystko. Ponadto lepiej jest mieć w odwodzie Lewandowskiego w formie z tego niż z tamtego roku. Andżelika Cichocka złoto w Holandii zdobyła w okolicznościach kuriozalnych, ale to nie oznacza, że w Brazylii będzie robić za kelnerkę. Ona jest naprawdę w gazie. Nie wiem czy sił starczy jej na medal, ale finał z jej udziałem i walka w nim o najwyższe cele wydają się być dość oczywiste.

Bardzo ciężko będzie wywalczyć medal amsterdamskiej srebrnej sztafecie 4x400m. Nie zrobią tego na pewno Joanna Linkiewicz na 400 m ppł oraz Karol Hoffmann w trójskoku. Może za 4 lata. Nasi skoczkowie o tyczce, mimo złota Roberta Sobery, też nie wydają się być w stricte olimpijskiej formie. Na razie przynajmniej.

Trudno wiązać medalowe nadziej z kimkolwiek kogo wcześniej nie wymieniłem. Ale jeśli nawet, to wychodzi, że polscy reprezentanci królowej sportu mają szanse przywieźć z Brazylii koło dziewięciu, niech będzie ośmiu, krążków. Całkiem pokaźna sumka. Nawet jak zrealizują z tego tylko połowę.

Czekam na lekkoatletyczne Rio z niecierpliwością, jakiej nie odczuwałem od dobrych kilku igrzysk.

Tym razem powinno być i dobrze, i suto.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport