HareM HareM
764
BLOG

Rafał Majka ugrał co mógł

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 26

Więcej się zwyczajnie, uważam, nie dało.

Tour de France wprawdzie jeszcze trwa, ale jutrzejszy etap to jest co roku wisienka na torcie, która pozwala różnym Kuettelom czy Greipelom się dowartościować. Cavendisha nie wymieniam, bo raz, że po tegorocznej Pętli jest wyjątkowo dowartościowany, a dwa, że się już zdążył wycofać, więc dowartościowywać się jutro nie może. Zresztą. Greipel i Kuettel też nie, bo im pewnie Sagan zrobi takie kuku, że pozazdroszczą Cavendishovi wycofania.

No więc Wielka Pętla za nami. Ja się na kolarstwie nie znam na tyle, żeby oceniać jazdę Bodnara i Huzarskiego. Nie znałem przydzielonych im zadań, mogę się tylko domyślać. Wydaje mi się, że Bodnar zrobił swoje, a Huzarski nie. Ale to tylko nie mające znaczenia wrażenia amatora.

Z Rafałem jest inaczej. O jego zadaniach mówiło się głośno przed wyścigiem, potem w trakcie wyścigu i teraz, po wyścigu.

Zadania, które stawiał przed nim Tinkow przed wyścigiem, Rafał wypełnił. Zostawał, tak jak chciał sztab zespołu, po kilka minut z tyłu na każdym płaskim etapie. Nie wiadomo po co, ale zostawał.

Gorzej z zadaniami, które postawiono przed Polakiem po wycofaniu się z wyścigu Contadora. Wypełnił tylko dwa z trzech. Był jednym z bardziej widocznych (a może i tym, który najczęściej rzucał się w oczy) kolarzy peletonu na najbardziej wszystkich elektryzujących etapach górskich wyścigu. To raz. Został najlepszym góralem wyścigu i po raz drugi w karierze wywalczył białą koszulkę w czerwone grochy. To dwa. Brakło natomiast tego, co miało miejsce w dwóch poprzednich edycjach Wielkiej Pętli. Rafał, mimo że kilka razy mocno się o to starał, nie był w stanie wygrać etapu.

Moim zdaniem nasz kolarz był na to w tym roku zwyczajnie za słaby. To nie były błędy taktyczne. Taktyka była, uważam, jak najbardziej właściwa. Uciec peletonowi małą grupą, a potem próbować z tej grupki się urwać. Okazało się jednak, że za każdym razem znalazł się ktoś, kto był od Polaka silniejszy. Po prostu. W różnych sytuacjach na ostatnich kilometrach brakło pary. Raz brakło pary, żeby skutecznie odskoczyć, a innym razem, żeby potrafić utrzymać koło pod górę.   

Na pewno nie można Rafałowi odmówić wielkiej ambicji. Robił co mógł. Próbował nawet więcej razy niż podpowiada rachunek prawdopodobieństwa. Niestety. Nie udało się. Rywale wspólnych przedsiębranych eskapad okazali się mocniejsi. Albo, jak kto woli, Polak nieco za słaby.

Majka przypomina mi trochę, choć to dwa zupełnie inne sporty są, Agnieszkę Radwańską. Jest znakomity, ale nie na tyle, żeby grać gdziekolwiek pierwsze skrzypce. Będziemy mieli bezdyskusyjne prawo zawsze być z niego dumni, ale tych najwyższych laurów nam nigdy nie przysporzy. Nie ma tego, co ma kilku innych kolarzy, że do najwybitniejszych współczesnych się ograniczę. Saganem, Contadorem czy nawet Froomem nigdy, niestety nie będzie. Gorzej. Najprawdopodobniej nie będzie też Nibalim, Quintaną czy Portem. Jest z jednej półki niżej.

 

PS

Najbardziej to bym się cieszył jakby, na przekór poprzedniemu akapitowi, zarówno Radwańska jak i Majka zdobyli w Rio po złocie.

Ale się wtedy po sobie przejadę. Już się na tę okoliczność cieszę:)

 

PS 2

Dzisiaj Rafał potwierdził to, że gdyby jechał tak, jak przez cały wyścig jechał robiący od piątego etapu u Tinkowa  za Contadora Kreuziger, to poszłoby mu w tej roli znacznie lepiej niż Czechowi.

Wniosek jest prosty. Chwała Bogu, że Tinkow odchodzi z kolarstwa.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport