HareM HareM
1439
BLOG

Wielka porażka wielkiego sportowca

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 51

Wczoraj, u mnie na blogu, przy okazji wywalczenia przez Piotra Małachowskiego srebrnego, a nie jak wielu, w tym ja, oczekiwało złotego, medalu, rozgorzała dyskusja o tym czy wynik naszego miotacza to porażka czy sukces. Tym, którzy gardłowali za opcją numer jeden, odpowiedź dała, mam nadzieję, dzisiejsza noc.

Adam Kszczot, wspaniała choć niedoceniana postać polskiej lekkiej atletyki, mimo długomiesięcznych, profesjonalnych przygotowań, mimo wielkiego potencjału jakim dysponuje, mimo korzystania w treningu z pomocy nauki przez duże „N”  i mimo, wszystko na to wskazywało, wielkiej i wciąż rosnącej formy, nie dostał się nawet do ośmioosobowego finału.

Kszczot (Marcin Lewandowski zresztą podobnie, choć na nieco inny sposób) to taki drugi nasz Korzeniowski. Tyle, że nie astmatyk. Na (nie)szczęście* zresztą.

Duży talent, ale jeszcze większy pracuś i gość, który nie boi się korzystać z pomocy naukowców. W dobrym tego słowa znaczeniu, rzecz jasna.

No i ten Adam Kszczot wczoraj dostał od losu mocno w gębę. Mało powiedziane. Z kopa dostał. I to takiego, że hej. Coś się w tej, wydawałoby się idealnej, maszynce zacięło i, mimo zresztą całkiem niezłego występu (jeśli tak pobiegnie na 800m np. Joanna Jóźwik, to ją będziemy, spodziewam się, chwalić), nie tylko nie zdobył medalu, ale nawet nie awansował do biegu, w którym się to będzie rozstrzygać.

Strasznie Kszczotowi współczuję. Obserwuję jego karierę od paru dobrych lat i widzę jaki to świetny facet jest. Zawodowiec od A do Z. Wszystko podporządkował jednemu. Znaczącemu sukcesowi sportowemu. I to nie jest tylko czcze pisanie, bo za tym przemawiają obiektywne i nie do podważenia, międzysukcesy. Podwójne mistrzostwo Europy i zeszłoroczne wicemistrzostwo świata. Wicemistrzostwo, które zasadniczo powinno być mistrzostwem, ale głupi błąd taktyczny (nikt, w tym jak się okazało Kszczot, nie jest idealny) sprawił że nie jest. A ten sport to nie jest jakieś tam latanie precyzyjne, które uprawiają 32 osoby na świecie, tylko bieg na 800m.

I tu taki numer.

Nie wiem czy to chwilowy zawrót głowy, błąd w sztuce czy też słabszy dzień (ma do niego prawo tak jak mają np. nasi piłkarze ręczni, którzy takich dni mieli w tym roku ze 20, jak nie 30).

Bez względu na wzgląd Adam Kszczot poniósł w Rio wielką porażkę. Porażkę, której w żadnej mierze, na co wskazuje zresztą wywiad udzielony reporterowi TVP tuż po biegu, się nie spodziewał. Przyznam się, że jestem niemniej zaskoczony jak on. Nie dziwię się zupełnie jego wielkiemu rozczarowaniu.

Wracając do wczorajszej dyskusji o zwycięstwach i porażkach. Oczywiście, że wszystko jest względne. Jednakże „Znaj proporcje, mocium panie”. Jeśli porażką nazwiemy zdobycie srebrnego medalu olimpijskiego to na takie porażki jak ta Adama Kszczota nie znajdziemy skali i określeń. Co prowadzi na manowce. Wyjście jest bardzo proste. Trzeba wychodzić od drugiej strony. Wtedy będzie nam jednak dużo łatwiej i szybciej dojdziemy do sedna.

Adam Kszczot poniósł porażkę. I to jest niewątpliwie fakt. Ale to też przesądza jak nazywać wynik Małachowskiego. Nasz dyskobol zwyczajnie odniósł wczoraj sukces. Wielki. I to jest fakt równie niepodważalny. Jak każdy srebrny medal olimpijski zresztą.

PS

A może Bozia wynagrodzi nam to, co spotkało Kszczota i sprawi, że najbliższej nocy zamedali Lewandowski?:)

PS2

Żartowałem. Zresztą. Na Bozię to ja tak od sześciu lat, trzech miesięcy i kilku dni nie bardzo, przyznam się, liczę. Nawet w sporcie.

* - w zależności jak komu pasuje

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport