HareM HareM
1671
BLOG

W końcu ktoś przebił Bolta!

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 85

Gość jest niesamowity.

Reprezentuje RPA, ale nie wiem czy, tak jak większość dobrych biegaczy z tego kraju, jest Afrykanerem. Z nazwiska wygląda, że tak, bo nazywa się Wayde van Niekerk. Ale z koloru skóry wygląda, że Murzyn.

Dotąd sukcesy męskiej części reprezentacji RPA, głównie właśnie Afrykanerów, przypadały na bieg 400m przez płotki. Na MŚ i igrzyskach zawsze mieli kogoś w finale, a z tego co pamiętam, to czasem i medal im się potrafił trafić.

Jednakże tak spektakularnego sukcesu jak wczoraj żaden lekkoatleta RPA nigdy na igrzyskach jeszcze nie odniósł. Van Niekerk, rywalizując w finale biegu na 400m pobił „niezatapialny”, 17-letni, rekord Michaela Johnsona, największej w historii legendy tego dystansu. Biegu na 200m zresztą też. I to pobił nie o jedną czy dwie setne sekundy, ale (nadrabiając chyba cały ten czas jaki minął od ustanowienia poprzedniego rekordu) o całe piętnaście.

Miedzy nami pisząc to był chyba najszybszy bieg w historii tej konkurencji. Nie tylko na igrzyskach, ale w ogóle. Dość powiedzieć, że wszyscy medaliści pobiegli poniżej 44 sekund, a najsłabszy uczestnik finału uzyskał czas 44,61, co jest rezultatem o jedną setną sekundy lepszym od rekordu Polski, który też, podobnie jak do wczoraj rekord świata, liczy sobie 17 wiosen. Kto nie ogląda lekkiej atletyki tylko od święta, ten wie o czym piszę.

Tak więc cały świat, jak to robi od ośmiu lat kiedy ma być finał z jego udziałem, szykował się na „wielkie rodeo” Bolta, a tu organizatorzy nie dopatrzyli i w ten sam dzień wyznaczyli finał czterystu metrów. No i stało się. Znalazł się facet, który „ukradł” Jamajczykowi show.

A Bolt?

Bolt niby jak Bolt, ale jednak inaczej. Stanął w blokach, nakazał stadionowi ciszę, bo się przecież skupić musi, i się skupił. Wygrał setkę z największą łatwością od siedmiu lat czyli od pamiętnych MŚ w Berlinie. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie. No i po biegu nie było, po raz pierwszy, pompowanych do absurdu wygłupów tylko strawne dla oka pożegnanie z kibicami. Z całym stadionem, ale i  z wieloma do których podbiegł osobiście. I wyglądało to naprawdę sympatycznie.

Warto było zarwać tę noc tym razem.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport