HareM HareM
801
BLOG

Najbardziej medalodajnym polskim uczestnikiem igrzysk jest…

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 55

Wszyscy, jak Polska długa i szeroka, narzekają na naszych sportowców biorących udział w igrzyskach w Rio. Tych co narzekają można oczywiście zrozumieć. W końcu jak prawie 250 zawodników i zawodniczek zdobywa ledwie 7 medali (stan na dziś, godz. 10.43) to nie jest to powód do specjalnej dumy.

Gorzej z tymi co jeżdżą po naszych reprezentantach jak po burej suce i plują na nich czy trzeba czy niekoniecznie. Takich w internecie drugie tyle. A może i więcej. Jako swego rodzaju (może wątłej proweniencji, ale jednak) językowy esteta*, po to żeby już nie czytać tych wszystkich bluzgów, zwróciłbym ich uwagę na coś, co może ukierunkuje ich komentarze w pozytywną stronę. Nie patrzcie na plusy ujemne. Spójrzcie na plusy dodatnie! I o nich piszcie.

Jest w polskiej ekipie człowiek, który miał udział, żeby nie napisać majstrował, przy czterech polskich medalach. I nie trzeba się wysilać, żeby wiedzieć kogo mam na myśli. Tak, oczywiście. Zgadliście.

DARIUSZ SZPAKOWSKI.

Nie dość, że geniusz mówionego słowa, to teraz jeszcze sportowiec roku 2016. Człowiek, bez którego istotnego wkładu medalu nie zdobyłyby ani Fularczyk z Madaj, ani Walczykiewicz, ani dwójka kajakarek na pińcet, ani też czwórka wioślarek na dwa koła. Bohater narodowy. Przy nim to nawet Szewińska wymięka, bo na jednych igrzyskach zdobyła tylko trzy medale Tak a propos i notabene. Czy nie można było do tego wręczania medali, po tylu latach oglądania przy tej czynności rzeczonej damy, desygnować wreszcie kogoś innego? Pomijając już pierwiastek fotogeniczności, który nie zawsze musi być decydujący, co rozumiem: ja oczywiście doceniam to, co zrobiła dla polskiego sportu, ale nie musi mi nasza mistrzyni co 15 minut, przy każdej okazji czy bez, wyskakiwać jak miś z okienka, bo zaczynam się bać, że mi do zupy kiedyś wpadnie w końcu, co nie rokuje dobrze. Ani mnie, ani Pani Irenie ani wreszcie samej zupie.

O tym piszcie szanowni, zwarci i gotowi na wszystko, hejterzy. A nie w kółko wymyślajcie sportowcom od niezdar, fajtłap i osłów patentowanych, że wymienię tylko te najłagodniejsze określenia. Skupcie się na rzeczywistych bohaterach. Komentatorach, działaczach i, jak już braknie dla nich dobrego słowa, o politykach. Szczególnie tych spędzających więcej czasu na trybunach niż w pracy (Choć, zdaje się, dziś prawdziwych Donaldów już nie ma). Nie zapomnijcie o sponsorach, dzięki którym tak twórczo rozwija się doping i poprawiają wyniki. O nich wszak można tylko i wyłącznie dobrze. Przecież pchają sport do przodu.

Tak więc: więcej optymizmu! Szpakowski na łamy! No i proponuję, żeby w piątek komentował złoto Fajdka. Wyśrubuje rekord. Szpakowski, rzecz jasna, nie Fajdek.

 

* - oczywiście dopuszczam, a nawet zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś może mieć na ten temat zupełnie inne zdanie

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport