HareM HareM
1949
BLOG

Polski sport jest w mule. Trzeba to próbować zmienić

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 155

Wziąłem do ręki klasyfikację medalową igrzysk olimpijskich w Rio. Polska figuruje na 33-cim miejscu. Ponieważ ilość zdobytych złotych medali nie zawsze jest wykładnikiem poziomu prezentowanego przez  sportowców danego kraju to, dodatkowo, sprawdziłem którą pozycję zajmujemy jeśli wziąć pod uwagę łączną ilość wywalczonych medali wszelkiej maści. Tu jest niby trochę lepiej, bo wyprzedził nas jeszcze wprawdzie Azerbejdżan, ale za to my znaleźliśmy się przed Chorwacją, Kolumbią, Szwajcarią, Iranem, Grecją, Argentyną, RPA i Serbią. Jeśli dobrze policzyłem daje nam to, summa summarum, 26. lokatę.

De facto, czy jesteśmy na miejscu 33-cim czy na 26-tym to niewiele zmienia. Po prostu. 240-osobowa reprezentacja 38-milionowego państwa poniosła w Brazylii sromotną porażkę. I różne sportowe gremia, z ministerstwem i władzami poszczególnych związków sportowych włącznie, mogą sobie rzeczywistość zaklinać, mogą różnych, mniej lub bardziej absurdalnych argumentów na rzecz dobrego występu używać, a fakty są jakie są. Nic nie jest ich w stanie zmienić, a to oznacza, że zwyczajnie wypadliśmy jak przez okno.

Są, rzecz jasna, dwie czy trzy dyscypliny, w których sytuacja wydaje się od pozostałych daleko lepsza, ale tam też, zdaje się, tylko obecność paru gwiazd pozwala zamieść problem pod dywan.

Oczywiście cieszyć z tego wszystkiego mogą się tylko durnie lub nasi nieprzyjaciele. Pisząc „nieprzyjaciele” mam na myśli nieprzyjaciół Polski. I to nie żadnych tam zagranicznych, choć ci się też w jakimś tam sensie cieszą, ale przede wszystkim zainstalowaną w kraju od lat „piątą kolumnę”. „Piątą kolumnę”, która będąc przez lata u władzy, robiła wiele (jeśli nie wszystko), żeby zrobić z Polski sportowego dziada o poziomie Korei Północnej. Co jej się zresztą w stu procentach udało, bo poddani Kima zajmują we wspomnianej tabeli pozycję tuż za Polską.

To doprowadzenie kraju do coraz podlejszej kondycji na niwie sportowej to oczywiście tylko działalność poboczna, stanowiąca element dużo większej całości. Nie będę tematu rozwijał, bo nie on jest tutaj przedmiotem rozważań.

Chcę powiedzieć, że jeśli za 4 lata, w Tokio, chcemy znacząco poprawić swoją pozycję na rynku, nazwijmy go, sportowym, to muszą nastąpić u nas zmiany. Zmiany rewolucyjne. Zmiany w wielu obszarach. Temat tak obszerny, że tez na osobny tekst.

Polski sport, mimo posiadania paru czy parunastu niewątpliwych rodzynków, potwierdzających zresztą regułę, jest, co wykazały bezdyskusyjnie igrzyska, w głębokim kryzysie. Ten kryzys musi być, w bardzo krótkim terminie, przezwyciężony. Na razie, z ust ministra sportu, padło parę ogólników. Z innych ust nic. Pytanie kiedy pojawi się konkretny program naprawczy i kiedy zacznie być wdrażany. Bardzo ważne też w jakim będzie odbywać się tempie  i z jaką determinacją. No i, jeśli będą na niego pieniądze, czy znajdzie się wystarczająca ilość sportowców, trenerów i działaczy, żeby te fundusze przekuć w wyniki sportowe. Bo, jak wiemy, kasa jest bardzo istotnym, ale na pewno nie jedynym elementem procesu produkcji sportowych mistrzów.

Warunkiem sine qua non jest szybko odbić się od dna. To odbicie będzie tym skuteczniejsze im warstwa mułu, która na tym dnie zalega, jest płytsza. Żeby zacząć skutecznie rozwiązywać problem jej grubość musi być znana. Ale czy jest ktoś, kto potrafi i chce rzetelnie zdiagnozować tę wielkość? Obawiam się, że nawet z tym może być kłopot.

No ale jak chcemy zajmować w klasyfikacji generalnej miejsce nie w czwartej, tylko w drugiej 10-tce, to  nie ma na co czekać. Orkę trza zacząć od jutra!

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport