HareM HareM
1281
BLOG

Polska wicemistrzyni olimpijska wygrała mityng w Zurychu

HareM HareM Sport Obserwuj notkę 31

Ponieważ, w ramach protestu przeciwko wyjątkowemu chamstwu i drobnomieszczaństwu zaprezentowanemu wówczas przez właściciela tej stacji, od września Roku Pańskiego 2014 nie oglądam Polsatu, a tylko tam, z tego co wiem, relacjonowano wymienione w tytule zawody na żywo, to notka ta jest ciut w niedoczasie. Na tyle jednak niewielkim, że nie rzutuje to specjalnie na jej aktualność. A teraz do rzeczy.

Joanna Jóźwik, wicemistrzyni olimpijska w biegu na 800m z Rio, wygrała wczoraj bieg na takim samym dystansie rozegrany w ramach finału Diamentowej Ligi w Zurychu. Kanadyjka Melissa Bishop, która w Brazylii zdobyła złoty medal, przegrała tym razem z Polką wyraźnie na finiszu i zajęła dopiero miejsce piąte.

Tekst akapitu powyżej, jak niektórzy zdążyli się pewnie domyśleć, jest z lekka naciągany. Naciągany jest dlatego że, na skutek nacisków różnych podejrzanej proweniencji lobbies oraz idiotycznej, a coraz powszechniejszej w tym brudnym świecie, poprawności politycznej i obyczajowej, IAAF, ale również największa sportowa władza w postaci MKOl, dopuściły do tego, żeby w konkurencjach zwanych kobiecymi występowały ludzkie egzemplarze, o których kobiecości można wnosić jedynie z tego, że w konkurencji z mężczyznami odgrywałyby rolę zbliżoną do tej, jaką w takiej rywalizacji odgrywałaby też Jóźwik. Albo, dajmy na to, Bishop.

No ale, tak na zdrowy rozum, to nie jest najlepszy wyróżnik. Bo na ten przykład ja też nie odegrałbym w jakimkolwiek biegu mężczyzn na 800m większej roli, a mimo to zdecydowanie trudno uznać mnie za kobietę. Ten ostatni fakt może zresztą potwierdzić moja żona. Jak ją kto o to wyraźnie zapyta, bo małżonka moja nie ma w zwyczaju wykrzykiwać głośno o moich, większych czy mniejszych, przewagach. To, że żona Kacpra Semanyi (osobiście słyszałem jak podawali, że toto ma żonę), jak nazywa się najszybszy ze wzmiankowanych egzemplarzy podwójnego przeznaczenia (przyjmijmy, na szybko i na razie, taką ich roboczą nazwę, tych dziwnych zwycięzców) nie ogłasza, że jej partner(ka) jest stuprocentowym mężczyzną, świadczyć o niczym nie musi. Nikt jej przecież, o ile wiem, oficjalnie o to nie pytał. Ale po kolei, żeby chronologicznie było

Egzemplarze podwójnego przeznaczenia upodobały sobie, na razie, bieg na 800m. Nie wiem czy w ramach eksperymentu czy z jakiegoś innego konkretnego powodu. Tu idą ławą, w innych konkurencjach startują co najwyżej pojedynczo. Na igrzyskach wystartowały w trójkę i, jak się można domyślać, nie dały szans kobietom. Te, jako płeć słabsza, siłą rzeczy musiały jedynie oglądać ich plecy. Przy okazji. Ciekawe czy po biegu, pod prysznicem, medalowe trio też stało do rywalek tyłem. Nie jestem przekonany, bo oświadczenie Joanny Jóźwik, na które odważyła się po zawodach olimpijskich, było dość jednoznaczne. Co ciekawe oświadczenie to spotkało się z jedynie słusznym oburzeniem całego świata postępu, w tym polskojęzycznego GW-na, co akurat dziwić nie tyle nawet nie powinno, co wręcz nie może.

Incydent powtórzył się, a dlaczego miałoby być inaczej, w Zurychu. Kolejność zgodnie z prawami natury. Trzech troglodytów o sylwetkach, których nie powstydziliby się gracze NBA, potem duża przerwa, a potem dopiero kobiety. Wśród nich, tą razą na czele, Jóźwik.

Sumując, bo mi wątrobą coraz bardziej przewraca. Ta moja hierarchia  i klasyfikacja różni się nieco od oficjalnej. Myślę jednak, że za parę, a może dopiero paręnaście lat, to do niej odwoływać się będą olimpijscy i mityngowi statystycy. A ja będę miał z tego taką samą zasraną satysfakcję jak z tego, co za chwilę w sprawie Bjoergen i jej koleżanek ogłosi najpierw (zasadniczo już to, na razie pokątnie i wstydliwie, ogłosiła) prasa norweska, a potem oficjalne czynniki FIS. Satysfakcję zasraną, bo grubo spóźnioną.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport