HareM HareM
196
BLOG

Król Roger

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

Gdybym tak zatytułował coś trzydzieści, niech będzie dwadzieścia lat temu, to pewnie każdy kto skończył podstawówkę wiedziałby do czego nawiązuję. Dziś, w bijącym w edukację jak w bęben Tuskolandzie, muszę (oczywiście tylko na wszelki wypadek) przypomnieć ewentualnym czytelnikom-studentom, również muzykologii, że to tytułowy bohater słynnej opery Karola Szymanowskiego.

Szymanowski był mi oczywiście potrzebny tylko z jednego powodu. Chciałem skrobnąć parę zdań o gościu który, przez przypadek, też zasługuje na takie miano jak bohater naszego wybitnego kompozytora.

Roger Federer zasadniczo tenisowym królem był już przed dzisiejszym finałowym pojedynkiem ze Szkotem Murrayem. Miał bowiem na koncie 16 wielkoszlemowych zwycięstw. Najwięcej z wszystkich, którzy zajmowali się w życiu graniem w tenisa dla pieniędzy. Źle napisane, bo z tych co grali za darmo też nikt nie ma lepszego wyniku. Ale dzisiaj król umocnił swoje „królestwo”. Wygrał turniej Wielkiego Szlema po raz 17-ty, Wimbledon po raz siódmy (dogonił Samprasa i Renshawa, i razem z nimi prowadzi również w tym zakresie) oraz turniej pod egidą ATP po raz 75-ty.

Przyznam, że kiedy Szwajcar zaczynał odnosić swoje wielkie sukcesy to miałem innych idoli. Borga, Mc Enroe, Connorsa, Vilasa. To byli tenisowi bohaterowie mojego dzieciństwa. I, jako młoda-stara konserwa, nie byłem skłonny tolerować tego, że poprawia ich rekordy. Teraz jako świadoma stara konserwa patrzę na to oczywiście zupełnie inaczej. To jest prawdziwy Król. Przez duże „K”. lepszy od wymienionych, lepszy od Samprasa, lepszy od jeszcze paru innych, których tu z nazwiska nie wymieniłem.

Coraz trudniej mu już o takie sukcesy jak dzisiaj, ma w końcu 31 lat. Ale ważne, że je jeszcze odnosi. Po tym, jakże zasłużonym w sumie, zwycięstwie w Wimbledonie jest nadzieja, że wygrane Wielkie Szlemy w wykonaniu Szwajcara będą jednak miały jeszcze miejsce i śrubowanie rekordu nie skończy się na 17-tce.

Dzisiaj Helwet wrócił także na tron światowego rankingu. Tak sobie marzyłem, że zasiądzie na nim razem z polską księżniczką. Ale, widać, jeszcze na nią za wcześnie. Mam nadzieję, że po przyszłorocznym Wimbledonie Polka będzie już Królowi Rogerowi towarzyszyć na pewno. I tego się trzymajmy.

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości