HareM HareM
125
BLOG

Efektowna wygrana w jubileuszowym starcie

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

Niewiele było przez kilka albo nawet kilkanaście ostatnich miesięcy powodów, żeby pisać entuzjastyczne epistoły na temat Tomasza Golloba. Od momentu zdobycia przezeń mistrzostwa świata w roku 2010 jeździł słabiej niż nas do tego przez lata przyzwyczaił. Tylko jedno zwycięstwo w zawodach w zeszłym sezonie (GP Danii), po czym praktycznie każdy start w sezonie nieudany.  W tym roku było nieco lepiej (do tej pory trzy razy na podium), ale generalnie żadnej rewelki i w klasyfikacji generalnej małe szanse na sukces w postaci medalu MŚ.

I nagle, wczoraj, po 15-tu miesiącach przerwy, Polak przypomniał sobie jak się zwycięża. Wygrał, i to w stylu nawiązującym do jego najlepszych czasów.  Zbliżył się też znacznie do rywali stanowiących ścisłą czołówkę. Wyszedł na czwarte miejsce i prolongował swoje szanse na medal MŚ. Do „brązowego’ aktualnie Pedersena brakuje mu 9 oczek, do drugiego w klasyfikacji Hancocka o 2 więcej. Dużo, biorąc pod uwagę, że do końca tylko 2 starty. Mało, jeśli się założy, że Polak będzie każdorazowo wygrywał z Duńczykiem i Amerykaninem tyle co wczoraj oraz to, że jedne i drugie zawody odbędą się na torach, gdzie Gollob czuje się jak, bez ściemy, ryba w wodzie. Na obu tych arenach udało mu się nawet, w Toruniu 19 czerwca 2010, a w Vojens 12 września 2010, wyjeździć maksa, to znaczy wygrać wszystkie 7 wyścigów i zdobyć w każdych z tych zawodów po 24 punkty. Nie mam wiedzy, żeby ktoś kiedykolwiek dokonał podobnego wyczynu. Tytułu mistrzowskiego zawodnik Stali pewnie w tym roku już nie zdobędzie (Holder ma nad nim 20 punktów przewagi, a w dodatku jest w doskonałej formie), ale trzeci w karierze tytuł wicemistrzowski może się okazać całkiem realny.

BTW. Gollob ma szczęście do swoich jubileuszowych startów. Kiedy startował w GP po raz setny – wygrał. Wczorajszy start też był jubileuszowy. Sto pięćdziesiąty. Wygrana jubileuszowa co prawda nie była, za to też musi imponować. To było 22-gie zwycięstwo Polaka w historii jego startów w tym cyklu. I, mimo 41 lat bydgoszczanina, na pewno nie ostatnie. Bo, jak to mówią, znów złapał cuga.

 

PS

 

Niektórzy pewnie uważają, że nie ma się co podniecać dyscypliną uprawianą w sześciu krajach na krzyż. Niby prawda.

Z drugiej strony patrząc przecież to nie jest wina Golloba, że taki u nas poziom sportów olimpijskich i piłki nożnej. I może rzecz ważniejsza. Gdyby nasi piłkarze zdobyli mistrzostwo Europy, a nasi olimpijczycy wywalczyli na igrzyskach 20 złotych medali to czy wczorajsze zwycięstwo naszego żużlowca byłoby przez to mniej efektowne? Się mnie nie wydaje.

Jankesi mogą przezywać ekstazę przy ichnim futbolu, a Czesi emocjonować się piłką rowerową? Mogą. To dlaczego my mamy mieć opory przy żużlu?

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości