HareM HareM
408
BLOG

Szaleństwo Majki, choć nie Skowron

HareM HareM Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Po zeszłorocznych sukcesach Polaków w Giro apetyty przed obecna edycją najtrudniejszego touru na świecie był niewątpliwie duży. Mimo, że Polaków jedzie w tym roku znacznie mniej niż w zeszłym, to jednak oba nasze „włoskie’ asy przecież wystartowały.

Pierwszy tydzień wyścigu był dla nas jednak, co by nie powiedzieć, dość lichy. Wszyscy nasi leżeli w kraksach. To raz. Dodatkowo Niemiec złapał gumę w najważniejszym momencie kluczowego etapu i, podobnie zresztą jak paru innych świetnych kolarzy, mógł zapomnieć o jakimś przyzwoitym miejscu w generalce.

Majka leżał na etapie pod Monte Cassino, przez co stracił minutę, ale później już pilnował czoła na tyle, żeby mieć w każdym dniu ścisły kontakt z najlepszymi. Dzięki temu, bez specjalnych fajerwerków, ukończył wczorajszy etap, a tym samym pierwszą połowę wyścigu, na rewelacyjnym trzecim miejscu.

Prawdziwe Giro zaczęło się jednak dopiero dzisiaj. Zaczęło się ponad 40-kilometrowym etapem prawdy, czyli jazdy na czas. Majka, bardzo dobry góral, miał prawo obawiać się tego etapu. Nie od dziś bowiem było wiadomo, że jazda na czas to jego pięta achillesowa. Faktycznie, nie od dziś. Natomiast od dziś można mówić o tym, że tak, to było dawno i nieprawda. Polak pokechał RE-WE-LA-CYJ-NIE. Zajął na etapie miejsce czwarte, przed etapami górskimi umocnił się na medalowym, trzecim, miejscu i, co może najważniejsze, dołożył wielu innym kolarzom czołówki, którzy do tej pory byli uważani za znacznie lepszych odeń czasowców. Jednocześnie, co tez nie jest bez znaczenia, dowalił wszystkim swoim konkurentom w walce o białą koszulkę najlepszego zawodnika touru do lat 25 (w kolarstwie do tego wieku jest się uważanym za młodzieżowca).

Oczywiście do końca wyścigu „wszystko się może zdarzyć”. Ale, biorąc pod uwagę preferencje i zdolności Polaka, jego dotychczasową postawę, rodzaj etapów, które przed kolarzami oraz wyraźnie, z dnia na dzień zwyżkującą formę Majki, można (powolutku na razie i bez obnoszenia się z tym) mrozić szampana. Na razie, powiedzmy, z tytułu bardzo możliwego poprawienia najlepszego wyniku Polaka w końcowej klasyfikacji Giro. Przypomnę, że jest nim zeszłoroczna szósta lokata Przemysława Niemca (Majka ukończył wyścig tuż za nim). Ale w tle może się też mrozić drugi szampan. W oczekiwaniu na pierwsze w historii polskie podium na końcowej mecie Giro. Byłoby to też wyrównanie rekordu Polski jak chodzi o wielkie toury w ogóle. 21 lat temu trzeci w TdF był, jak część z nas pamięta, Zenon Jaskuła. W rezerwie postawiłbym w lodówce tez trzecią butelkę. Na wszelki wypadek, gdyby rekord Jaskuły został jednak pobity. O jedno miejsce.

W to, że Majka pobije Jaskułę o dwie pozycje, nie wierzę dzisiaj nawet ja. Przy całym szacunku dla naszego kolarza siła, jaką pokazał dziś Uran, nie pozwala myśleć aż tak optymistycznie. Przynajmniej w tej chwili. Tym niemniej możliwości Majki sa jak możliwości Kwiatkowskiego.  Do końca nie odkryte, a co dopiero wydobyte. Więc kto wie… A nóż widelec.

I to byłoby już szaleństwo. Szaleństwo Majki. Rafała, nie Skowron.

 

HareM
O mnie HareM

jakem głodny tom zły, jakem syty to umiem być niezły

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości